NIEMIEC W POLSKIM MUNDURZE TO NIE ANEGDOTA...
Mało kto wie, że wielu autentycznych Niemców, albo osób niemieckiego pochodzenia, walczyło w roku 1939 po stronie polskiej, przeciwko Wehrmachtowi i Armii Czerwonej. Było ich około 8 tysięcy. Szacuje się, że zginęło co najmniej 137 Niemców: obywateli polskich, żołnierzy Wojska Polskiego, a 900 uznano za zaginionych. Ponad tysiąc Niemców dostało się do niewoli, w tym około 500 do niewoli sowieckiej. Wysoki odsetek jeńców polskich pochodzenia niemieckiego w niewoli sowieckiej wynikał z tego, że Korpusie Ochrony Pogranicza na Kresach Wschodnich służyło wielu Niemców z Pomorza, Śląska i Wielkopolski. Co prawda większość batalionów Korpusu w 1939 roku przeniesiono nad granicę zachodnią, ale kilkanaście oddziałów pozostało na wschodzie. Po 17 września żołnierze ci- w tym Niemcy- musieli skapitulować przed Armią Czerwoną (niekiedy po krwawych walkach).
W 1940 roku Związek Sowiecki zwolnił większość Niemców z obozów i odesłał do Rzeszy. Kilkunastu polskich żołnierzy i oficerów niemieckiego pochodzenia otrzymało krzyż Virtuti Militari za udział w walkach…z Niemcami. Autentycznym Niemcem był generał Franciszek Kleeberg, dowódca Samodzielnej Grupy Operacyjnej ,,Polesie”, który stoczył bitwy zarówno z Sowietami w dniach 22- 28 września, jak i z Niemcami. To oddziały generała Kleeberga jako ostatnie w wojnie obronnej stoczyły regularną bitwę – z siłami niemieckimi pod Kockiem. 5 października 1939 roku generał Kleeberg wydał rozkaz kapitulacji. Dostał się do niemieckiej niewoli, zmarł w obozie jenieckim. W dniach 1 września- 2 października 1939 roku obroną wybrzeża morskiego, w tym Półwyspu Hel, kierował kontradmirał Józef Unrug, a właściwie Josef von Unruh, obywatel Niemiec, który od 1919 roku zamieszkał w Polsce. Była to postać niesamowita pod każdym względem. Jego rodzina miała polskie korzenie (wywodził się ze szlacheckiego rodu starostów gnieźnieńskich). Urodzony w 1884 roku w Brandenburgu, w chwili wybuchu I wojny światowej służył na niemieckim pancerniku, od 1915 roku przeszedł do broni podwodnej. Był dowódcą kolejno 3 okrętów podwodnych, a potem kierownikiem szkoły morskiej. Unrug otrzymał dwukrotnie niemiecki Krzyż Żelazny za sukcesy w walce z flotą brytyjską. Od 1919 roku, z uwagi na dawne związki rodzinne z Polską, podjął służbę w polskiej armii. Paradoksalnie: Unrug określił się jako Polak, chociaż Niemcy nigdy nie uważali go za Polaka. Także Polacy z początku traktowali go jak rodowitego Niemca, co jednak nie przeszkodziło mu w karierze wojskowej. W 1939 roku był dowódcą polskiej marynarki wojennej.
Po kapitulacji Helu kontradmirał trafił do niewoli niemieckiej. Przebywał w kilku obozach oficerskich - oflagach (m.in. w Colditz i Murnau). Słynął z nieugiętej postawy; z komendantami obozów jenieckich konsekwentnie rozmawiał tylko po polsku (zawsze domagał się tłumacza), odmówił wstąpienia do niemieckiej marynarki wojennej (Kriegsmarine). Zdarzyło się nawet, że pobił jednego z podoficerów załogi obozu, gdy ten nie oddał mu- jako starszemu stopniem- należnych honorów. Niemcy nie odważyli się ukarać kontradmirała. Unrug przeżył niewolę, po wojnie przebywał na emigracji, uzyskał awans na stopień wiceadmirała. Otrzymał m.in. Złoty Krzyż Orderu Virtuti Militari. Zmarł w 1973 roku w Domu Spokojnej Starości Polskiego Funduszu Humanitarnego, w Lailly-en- Val we Francji. Oficerem pochodzenia niemieckiego był nawet generał Władysław Anders, późniejszy bohater bitwy o Monte Cassino. Po klęsce wrześniowej trafił do niewoli sowieckiej, osadzono go w areszcie we Lwowie, a następnie w słynnym moskiewskim więzieniu NKWD na Łubiance. W roku 1941, po wybuchu wojny sowiecko – niemieckiej, na mocy porozumienia polskiego rządu emigracyjnego ze Stalinem, Anders stanął na czele Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. W 1942 roku, na skutek coraz częstszych konfliktów z władzami sowieckimi, Anders wyprowadził polskie oddziały na Bliski Wschód. Dzięki temu żołnierze polscy weszli w skład sił zbrojnych Wielkiej Brytanii i w latach 1943-1945 walczyli z Niemcami na terenie Włoch.
Dowódca Armii ,,Kraków”, generał Antoni Szyling (Anton Schilling), był z kolei z pochodzenia Austriakiem. Podczas I wojny światowej służył w Cesarsko-Królewskiej Armii Austro-Węgier. Większość historyków uważa generała Szylinga za jednego z najlepszych polskich dowódców w 1939 roku. Sytuacja Armii ,,Kraków” była bardzo ciężka; 1 września przyjęła uderzenie niemieckie z dwóch stron: od zachodu w kierunku Śląska i od południa w stronę Tatr. (wprawdzie przełęczy tatrzańskich broniła również Armia ,,Karpaty”, ale nie odegrała ona większej roli). Pomimo fatalnego położenia, Armia ,,Kraków” zachowała zdolność bojową przez 3 tygodnie i do czasu wkroczenia Sowietów stawiała zaciekły opór Niemcom. W dniach 21-24 września 1939 roku kilkanaście tysięcy żołnierzy generała Szylinga przekroczyło granicę polsko-rumuńską i polsko-węgierską.
Zaistniały także przypadki odwrotne. Erich von dem Bach - Zelewski, który stłumił Powstanie Warszawskie, był z pochodzenia Polakiem. Czołowy napastnik reprezentacji Polski w piłce nożnej, Ernest Wilimowski, po zakończeniu wojny obronnej w 1939 roku wstąpił w szeregi hitlerowskiej policji (Wilimowski osobiście twierdził, że jest Górnoślązakiem). Nikomu jednak nie zaszkodził- po prostu grał w klubie policyjnym. Zaliczył także kilka spotkań w reprezentacji narodowej III Rzeszy. Co ciekawe, trenerem ekipy Niemiec hitlerowskich (i Wilimowskiego) był Sepp Herberger, który w 1954 roku doprowadził- tym razem reprezentację RFN- do tytułu mistrzów świata! Wilimowski w roku 1954 już nie grał. W Polsce uznano go, całkowicie niesłusznie, za zdrajcę. Tymczasem mistrzami świata z 1954 roku zostali inni Polacy, obywatele RFN: Szymaniak, Juskowiak, Turek, Cieslarczyk czy Kwiatkowski. Nikt im jakoś nie zarzucał zdrady narodowej.
Mówiąc o II wojnie światowej należy pamiętać o tym, że nie zawsze istniała prosta kategoria: Polak i Niemiec jako antagoniści. Po obu stronach konfliktu znalazły się osoby polskiego i niemieckiego pochodzenia. Poczucie przynależności do któregoś z narodów wynikało najczęściej z przyczyn osobistych.