SURVIVAL NA MAŁEJ PANWI

Moc adrenaliny, zmęczenie, walka ze swoimi słabościami, z palącym słońcem i siłami natury ….. spokój, cisza, pojednanie z przyrodą, upajanie się jej zapachem i dźwiękami …..
Tych wszystkich doznań doświadczyliśmy podczas spływu kajakowego malowniczą Małą Panwią, która przez dwa dni stała się dla nas jedyną drogą komunikacji.
Wyruszyliśmy 1 czerwca, z dworca PKP w Opolu, skąd dotarliśmy pociągiem (co dla wielu samo w sobie stanowiło już atrakcję) do miejscowości Zawadzkie. Tam czekali już na nas organizatorzy imprezy, niezwykle życzliwi pracownicy Dzikiej chaty.
Po instruktażu, zabezpieczeniu bagaży i siebie samych, ruszyliśmy…
Trudno w kilku słowach opisać emocje i wrażenia z tej 18 kilometrowej trasy. Wymagała ona momentami zręczności, siły i opanowania, ale tych cech nie brakuje chłopakom z IIFT. Po około sześciu godzinach spływu zakotwiczyliśmy na nocleg w przystani Dzika chata w Kolonowskiem, gdzie w zależności od pokładów pozostałej energii, każdy mógł spędzić czas w najdogodniejszy dla siebie sposób, jeżdżąc rowerem, grając w badmintona, siatkówkę, wylegując się na leżakach lub … ujeżdżając byka (co cieszyło się chyba największą popularnością)
Wieczór zakończyliśmy ogniskiem ze swojskimi kiełbaskami.
Kolejnego dnia już z nieco mniejszą werwą z powodu bólu ramion i piekącej opalenizny, ale z nieustannie dopisującym humorem, ruszyliśmy dalej. Tym razem naszym celem było miasto Ozimek, od którego dzieliła nas czterogodzinna trasa.
Odcinek ten, dużo spokojniejszy, ale i głębszy, pokonaliśmy bez przymusowych kąpieli (czego nie sposób było uniknąć poprzedniego dnia). Po dotarciu do celu, zostaliśmy nakarmieni pyszną zupą i najedzeni, zmęczeni, opaleni, ale szczęśliwi wróciliśmy pociągiem do Opola.
To była niezapomniana przygoda.





















