Bycie orkiestrantem to nie tylko blask świateł, scena, radosne brawa, uśmiechy czy wiwaty na bis.
Tam gdzie cień miesza się ze światłem a czas opiera się na odmierzaniu szczęśliwych chwil są zawsze wolontariusze wraz z Panią Beatą Kubis, ze szkolnego koła wolantariatu Opolskiego Elektryczniaka. Pojawiają się nie tylko tam, gdzie wystarczy odrobina uśmiechu i dobrej woli ale także w miejscach, takich jak Hospicjum Stacjonarne - Centrum Opieki Paliatywnej „Betania” gdzie trzeba się zmierzyć z pokorą kruchości istnienia.
Bycie orkiestrantem to nie tylko blask świateł, scena, radosne brawa, uśmiechy czy wiwaty na bis. To także posyłanie dobrych dźwięków w przestrzeń, która wypełniona jest ciszą, oczekiwaniem, cierpieniem. Dobre dźwięki, nawet te najprostsze potrafią sprawić, że pensjonariusze Betanii potrafią choć na chwilę zapomnieć o tym realnym świecie i przy akompaniamencie muzyki wspominać szczęśliwe chwile a nawet czasem się uśmiechnąć.
W tym roku 8 marca skład kameralny Elektrycznych Dęciaków z Opolskiego Elektryka złożony z obecnych muzyków oraz absolwentów wraz ze wsparciem z Grudzickiej Orkiestry Dętej spędzili ten dzień trochę inaczej. Zagrali dla pensjonariuszy Betanii. Tak po prostu … Tym razem w roli muzycznych wolontariuszy.